– Niedobry ten kuskus w M13. Twardy, długo się żuje.
– To jest proso! To się gotuje 15 minut! U nas rzadkość, ale tutaj jest popularne.
[fragment rozmowy w namiocie bazowym]
Dojazd
Przez naszą bazę w wiosce Poljana przewinęło się dwadzieścioro grotołazów plus osoby wspierające. O ile rok temu kierownik popisał się tekstem „W Maganiku nie pada” (co w tym roku nie okazało się jedynie pobożnym życzeniem), to w tym roku zabłysnął: „Podjedźmy od strony kanionu, sprawdzałem drogę w zeszłym roku i wygląda dobrze”. Dobrze jak woda w Odrze. Po zryciu bieżnika opony do momentu aż strzeliła, wymianie i okiełznaniu tłumika, który poczuł zew samodzielnej podróży, jedno z dwóch aut dokulało do celu. Pozostałe furaki skorzystały z ekskluzywnych usług „świniarki”.
Zoran Jama
Pierwszy biwak był nieco pechowy. Po irytującym poprawianiu poręczowania poprzedników (czyli niżej podpisanego), gdy już grotołazi doszli na przodek, ułamała się widia w wiertle, a zapasowe wiertło okazało w złym rozmiarze. Powalczyli tyle, ile starczyło im zapału i tak powstał 'Jeż’ z niedobitych kotew. O tyleż ładny, co nieprzydatny. Może będzie służył jako punkt orientacyjny. Zielu nie dał sobie wyrwać zjazdu w ziejącą pod nim lufę (w zeszłym roku też skończył w tym miejscu) i zaraz po wyjściu… zaczął się szykować na wejście z kolejnym biwakiem.
Puściło okrutnie. Po tej 50-metrowej lufie, kolejna 30-metrowa, za nią kolejna 20-metrowa i… syfon. Nawet się trochę rozluźniłem, że będzie można zmienić cel główny na coś z przyjaźniejszym biwakiem, ale nie. Młodzież postawiła się, że syfonem wyprawy kończyć nie wypada. Zaraz po wyjściu z biwaku w M13, poszli na biwak w Zoran Jamie i znaleźli dwa obejścia. Nie dokartowaliśmy do tego miejsca, ale rzecz dzieje się poniżej -700m. Czyli ponad 100m głębiej niż rok temu. Skartowanej długości Zoran Jama liczy teraz 1070m.
M13
Pierwszą część wyprawy zajęło kontynuowanie przeekipowania jaskini po praojcach eksplorujących ją w 2006. Po wstępnych studniach i obszerniejszym trawersie, ciasnymi zawalisko-meandrami doszliśmy do starego przodka w połowie lufy na -290m. Duża studnia przechodząca na dnie w ciasny meanderek z ciekiem wodnym. Niby słabo, ale wieje tam niczym zmianami po wyborach, a to coś nowego w Maganiku. Czapki z głów dla ekipy zakładającej biwak. Umówmy się: przy zoranjamowym biwaku w hamakach z kuchnią na stojąco, biwak w M13 poprzeczkę miał zakopaną, ale jest cymesik. Zakończyliśmy na głębokości 330m, przy długości 733m.
M 201
Tegoroczna nowość. Znaleziona przy okazji nieskutecznego szukania mitycznej lufy Mira. Fajnie puszczająca śnieżna studnia. Wyszło tego prawie 100m głębokości, ale w końcu skończyła się szczelina między skałą a lodem. Do sprawdzenia po mniej śnieżnej zimie.
Jaskinia Archeologów
Zeszłoroczna Jaskinia Archeologów została skartowana. Wyszło 88m długości i 67m deniwelacji.
W wyprawie udział wzięli:
Anna Gluc, Tomasz Niemiec, Łukasz Kruczek i Irek Królewicz z AKG Kraków; Michał Górski, Piotr Jarosz, Maciej Pętlicki, Paweł Wysocki, Piotr Zieliński, Piotr Śliwiński, Katarzyna Pawlik, Andrzej Wyczółkowski, Monika Górczyńska, Jacek Malinowski, Dimitri Shishov, Michał Borkowski, Izabela Bożek, Krzysztof Adamkiewicz i Tomasz Ursel z SGW; Paulina Buńka z SCW oraz last but not least Marek Szczypiński z trójmiejskiego SKTJ.
Dziękujemy Polskiemu Związkowi Alpinizmu za wsparcie finansowe i firmie Rowlplug za wsparcie sprzętowe.
Kierownik wyprawy – Irek Królewicz
One thought on “Maganik 2023 – relacja z wyprawy”
Comments are closed.